11/10/2025
Kilka ujęć z wczorajszego, uważnego spaceru z aparatem Wyjdź z depresji. Uważny spacer fotograficzny w Zabrzu
Fotografia ma moc wyciągania ludzi z domu, nawet, gdy pada deszcz i wilgoć wchodzi w kości.
Na pierwszych zdjęciach dworzec PKP, dokładniej (jedyny w Zabrzu) peron. Lubię dworce, bo pełno w nich ruchu, energii, życia po prostu. Ktoś wyjeżdża, ktoś wraca, ktoś wita, ktoś żegna. Różne kierunki, różne destynacje. Oczekiwania, nadzieje, radosci, czasem nuda i zmęczenie.
Dlatego nałożyłam 2 zdjęcia na siebie - kierunek jazdy Katowice i Gliwice.
Padało i krople osiadały na liściach i trawach, niczym perły z urwanego sznurka. Chciało się w nich przejrzeć, ujrzeć cały świat. Świat zaklęty w kropli wody, niczym owad zatopiony w żywicy tysiące lat wcześniej.
Potem poszliśmy do tunelu, by symbolicznie przejść nim z ciemności do światła. Kanałem rodnym narodzić się na nowo. Było tam zimno i nieprzyjemnie, ale na ścianach odkryliśmy mnóstwo haseł motywacyjnych (sic!) I graffiti. Niesamowita koincydencja, swoją drogą.
Wyszliśmy na górę, wyłoniliśmy się z tunelu i okazało się, że... przestało padać i świeci słońce. Absolutnie się tego nie spodziewaliśmy, magia!
Świat na chwilę zmienił swe listopadowe oblicze na letnie.
Szliśmy w stronę słońca, mrużąc oczy i podziwiając obrazy odbijające się na powierzchniach kałuż. W nich dzieje się świat równoległy, lustrzany, z sennej rzeczywistości. Niektórzy namiętnie go fotografują (Szymon).
Doszliśmy do estakady i znowu w górę, po schodach, wdrapaliśmy się na ulicę wyżej. Ktoś zjechał po tych schodach rowerem. Nie wiedziałam, że tak można, a kończę dziś 44 lata. I to jest właśnie piękne - jeszcze tyle nie wiedzieć, nie doświadczyć i wciąż umieć się zachwycać.
Dotarliśmy do kawiarni przy ul. 3 Maja, której wystrój kojarzył mi się z głębokim PRL-em i gdzie nadal sprzedają rurki z kremem. Takie jak te, które pamiętam z głębokiego dzieciństwa. Tym razem wybrałam jednak rozgrzewającą herbatę, którą podano w zabawny sposób - na podeściku ze świecącymi lampkami i szyszkami.
To było bardzo dobre 1,5 h.
A kto nie był z nami, niech żałuje i zerknie na zdjęcia 🙂