Gabinet Psychologiczny i Psychoterapii Uzależnień "Poza Schematem"

Gabinet Psychologiczny i Psychoterapii Uzależnień          "Poza Schematem" Psycholog, certyfikowany psychoterapeuta uzależnień, terapia indywidualna, par, uzależnień, wsparcie w kryzysie
Zapraszam do gabinetu w Zgorzelcu
(1)

Jestem z wykształcenia psychologiem o specjalności klinicznej oraz certyfikowanym specjalistą psychoterapii uzależnień. Na codzień prowadzę terapię z dorosłymi, młodzieżą oraz dziećmi. Na wstępie staram się dobrze zrozumieć mojego pacjenta, jego motywacje i potrzeby. Stosuję podejście integracyjne, co oznacza, że łączę ze sobą elementy nurtów terapeutycznych. Dostosowuje metodę terapii do indywidualnych potrzeb każdego, kto otworzy się na pomoc. Pracuje z ludźmi, którzy potrzebują wsparcia w różnego rodzaju kryzysach życiowych, emocjonalnych oraz tymi, którzy mają niskie poczucie własnej wartości, towarzyszy im brak samoakceptacji lub mają poczucie braku sensu życia. Specjalizuje się w psychoterapii uzależnień i współuzależnień. Udzielam pomocy psychologicznej osobom doświadczającym przemocy. Prowadzę także terapię DDD. W trakcie spotkań omawiane są wewnętrzne przeżycia pacjenta, jego relacje z innymi ludźmi, codzienne funkcjonowanie. Kieruję się przekonaniem, ze jedyna stała w życiu to zmiana, więc wspólnie z pacjentem odkrywamy co jest w jego funkcjonowaniu do zmiany i pracujemy nad efektywnymi sposobami wprowadzenia tych zmian. Najważniejsze jest stworzenie pozytywnej relacji terapeutycznej oraz doświadczanie zaufania do terapeuty. By dobrze pomóc muszą być spełnione następujące warunki: bezwarunkowa akceptacja, autentyczność oraz empatia ze strony terapeuty. Daje to poczucie bezpieczeństwa i jest fundamentem wspólnej podróży do zmiany.

13/11/2025
🇵🇱 11 listopada – Dzień Niepodległości.Dzień, w którym na chwilę zwalniamy.By pomyśleć o tych, którzy walczyli, wierzyli...
11/11/2025

🇵🇱 11 listopada – Dzień Niepodległości.

Dzień, w którym na chwilę zwalniamy.
By pomyśleć o tych, którzy walczyli, wierzyli i oddali życie za Polskę.
Dzięki nim dziś możemy mówić po polsku, żyć w wolnym kraju
i z dumą nieść Biało-Czerwoną flagę. ❤️🤍

Niepodległość to nie tylko data w kalendarzu.
To codzienna odpowiedzialność, odwaga i miłość do Ojczyzny.
To wybory, które podejmujemy każdego dnia —
w tym, jak mówimy o Polsce i jak troszczymy się o jej przyszłość. 🇵🇱

Niech ten dzień przypomina nam,
że wolność nie jest dana raz na zawsze.
Trzeba o nią dbać — z sercem, z wdzięcznością i wiarą w lepsze jutro.

Świętujmy razem.
Z dumą. Ze spokojem. Z nadzieją.
Niech żyje Polska — wolna, dumna i silna! ❤️🤍🇵🇱

Programowanie swojego umysłu i zmiana nastawienia to kluczowe elementy trwałej trzeźwości. Dla wielu osób wychodzących z...
10/11/2025

Programowanie swojego umysłu i zmiana nastawienia to kluczowe elementy trwałej trzeźwości.

Dla wielu osób wychodzących z uzależnienia to właśnie nie substancja, lecz sposób myślenia, reagowania i postrzegania siebie był źródłem ich upadków. Poniżej znajdziesz szerokie opracowanie tego zagadnienia, oparte na psychologii zmiany i przykładach z życia osób trzeźwiejących.

🧠 Programowanie swojego umysłu – co to znaczy?

„Programowanie” w tym kontekście to świadome kształtowanie swoich myśli, przekonań i nawyków, tak by wspierały trzeźwość, a nie prowadziły do autodestrukcji.
Umysł można porównać do komputera – jeśli przez lata działał na błędnym oprogramowaniu („Nie dam rady bez alkoholu”, „Życie bez picia jest nudne”), to trzeba je nadpisać nowymi, zdrowymi przekonaniami.

🔄 Zmiana nastawienia – pierwszy krok do zmiany zachowania

Nastawienie to sposób, w jaki interpretujemy rzeczywistość.
Osoba w uzależnieniu często ma nastawienie deficytowe:

„Wszyscy są przeciwko mnie.”

„Nie potrafię inaczej.”

„I tak to nie ma sensu.”

Trzeźwiejący zaczynają od przestawienia wewnętrznego języka:

„Nie muszę mieć racji, mogę się czegoś nauczyć.”

„Nie muszę być doskonały, wystarczy że się staram.”

„Nie kontroluję przeszłości, ale mam wpływ na dzisiejsze wybory.”

💬 Przykłady z życia osób trzeźwiejących

1. Marek, 42 lata – dawniej pijący codziennie

Marek przez lata powtarzał sobie: „Taki już jestem – po prostu piję.”
Podczas terapii nauczył się zatrzymywać tę myśl i zamieniać ją na:
👉 „Tak było, ale teraz uczę się żyć inaczej.”
Codziennie rano zapisywał w zeszycie jedno zdanie o tym, za co jest wdzięczny i jeden cel dnia. Po pół roku zauważył, że przestał myśleć o alkoholu jako „ucieczce” – zaczął szukać radości w zwykłych sprawach.

Efekt: Zmienił schemat myślenia z „nie dam rady” na „robię to krok po kroku”.

2. Ania, 36 lat – trzeźwa od 2 lat

Ania miała silne przekonanie: „Nie zasługuję na dobre życie.”
Każda porażka była dla niej dowodem na to, że „nie nadaje się”.
Terapeutka pomogła jej zauważyć, że to nie fakty, tylko stare programy z dzieciństwa.
Zaczęła codziennie powtarzać afirmacje:

> „Jestem wystarczająca. Mam prawo do szczęścia.”

Początkowo wydawało się to sztuczne, ale po kilku miesiącach zaczęła zachowywać się inaczej: zaczęła się ubierać z szacunkiem do siebie, odmawiać toksycznym znajomościom i dbać o spokój.

Efekt: Myśl „nie zasługuję” została zastąpiona przekonaniem „mam wpływ na swoje życie”.

3. Piotr, 50 lat – po terapii odwykowej

Piotr mówił: „Wszystko mnie stresuje, więc muszę pić, żeby się uspokoić.”
W terapii nauczył się prostego programowania reakcji – zanim sięgnie po alkohol, robi 3 rzeczy:

1. Bierze 5 głębokich oddechów.

2. Pyta siebie: „Co naprawdę teraz czuję?”

3. Dzwoni do kogoś ze wspólnoty AA.

Po pewnym czasie jego mózg zaczął automatycznie reagować inaczej — alkohol przestał być pierwszym wyborem.

Efekt: Nowy schemat → napięcie = rozmowa, nie picie.

🔧 Skuteczne techniki programowania umysłu

1. Powtarzanie afirmacji – tylko jeśli brzmią autentycznie („Uczę się panować nad emocjami” zamiast „Jestem zawsze spokojny”).

2. Zapis wdzięczności – 3 rzeczy dziennie, które poszły dobrze.

3. Wizualizacja – wyobrażanie sobie, jak wygląda trzeźwy, spokojny dzień.

4. Samoobserwacja myśli – zamiast wierzyć każdej myśli, zadaj pytanie: „Czy to fakt, czy nawykowy sposób myślenia?”

5. Nowe nawyki – np. zamiast wieczornego picia – prysznic i spacer.

6. Zastępowanie języka ofiary językiem sprawczości:

„Muszę wytrzymać” → „Chcę być wolny.”

„Nie mogę pić” → „Wybieram trzeźwość.”

🔥 Cytat motywacyjny:

> „To, czym karmisz swój umysł każdego dnia, staje się Twoją rzeczywistością.
Jeśli chcesz żyć inaczej – zacznij myśleć inaczej.

🌱 Podsumowanie

Programowanie swojego umysłu to proces, nie magia.
To codzienna praca nad sobą: nad sposobem mówienia, reagowania, myślenia.
Każda zmiana zachowania zaczyna się od zmiany przekonania,
a każde przekonanie – od jednej chwili, w której człowiek zaczyna wierzyć, że potrafi.

Unikanie trudnych sytuacji to nie dobrostan – to ucieczka od życiaCoraz częściej zauważam, że wiele osób myli dobrostan ...
08/11/2025

Unikanie trudnych sytuacji to nie dobrostan – to ucieczka od życia

Coraz częściej zauważam, że wiele osób myli dobrostan z brakiem dyskomfortu. Wydaje się, że szczęście to stan, w którym nic nas nie boli, nikt niczego od nas nie wymaga, a życie płynie spokojnie i bezproblemowo. Tylko, czy to jest prawdziwy dobrostan, czy raczej ucieczka od prawdziwego życia?

Życie to nie tylko przyjemność

Każdy ma naturalną potrzebę rozwoju, poznawania świata, uczenia się nowych rzeczy, a rozwój już z definicji oznacza wychodzenie poza strefę komfortu. To w co wkładamy wysiłek, gdzie czasem coś nie wychodzi, gdzie musimy się zmierzyć z niepewnością lub stresem, to właśnie tam rośniemy. Unikanie trudnych sytuacji może chwilowo przynieść ulgę, ale na dłuższą metę prowadzi do stagnacji, frustracji i poczucia pustki. Bo człowiek, który nie próbuje, przestaje się rozwijać, a wtedy niestety jego prawdziwy dobrostan słabnie i wpadamy w błędne koło...

Dobrostan to nie lenistwo

Nie można mylić dbałości o siebie z wygodnictwem. Odpoczynek jest potrzebny i to jest fakt. Jednakże ciągłe unikanie wysiłku to już nie troska o siebie, tylko forma bierności. To trochę tak, jakby ktoś całe życie siedział w ciepłym fotelu, przekonany, że dzięki temu „chroni swoje szczęście”. Tymczasem świat idzie naprzód, a on zostaje w miejscu i coraz trudniej mu potem wstać.

Pokolenie wychowane w cieplarnianych warunkach

Dzieci, którym rodzice chcieli oszczędzić trudów, chronili przed każdym stresem, kłopotem, nieprzyjemnym słowem, to dorośli, którzy często w zetknięciu z rzeczywistością – wymagającym szefem, odmową w pracy, krytyką czy porażką – nie wiedzą, co się dzieje. Czują się skrzywdzeni, zamiast potraktować to jako naturalny element życia i szansę na rozwój.

Trudność nie jest wrogiem – to nauczyciel

Prawdziwy dobrostan to nie unikanie problemów, tylko umiejętność radzenia sobie z nimi. To spokój, który płynie z pewności, że nawet jeśli coś pójdzie nie tak – damy radę.
Dziecko, które uczy się, że można się pomylić, przegrać, usłyszeć krytykę i mimo to próbować dalej – będzie w przyszłości silniejsze i szczęśliwsze. Człowiek dorosły, który potrafi przyjąć konstruktywną uwagę, zamiast się obrażać, naprawdę się rozwija, bo tylko ten, kto potrafi przyjąć trudność, może z niej coś zbudować.

Podsumowanie

Nie ma życia bez dyskomfortu. Nie ma rozwoju bez błędów. Nie ma prawdziwego dobrostanu bez odwagi, by stanąć twarzą w twarz z tym, co niewygodne.
Uciekanie przed trudnościami to jakby rezygnować z połowy życia – tej, w której się uczymy, dojrzewamy i naprawdę stajemy się sobą.

Alkohol – legalny narkotyk w białych rękawiczkachNiewiedza dawniej i dziśJeszcze kilkadziesiąt lat temu uzależnienie od ...
06/11/2025

Alkohol – legalny narkotyk w białych rękawiczkach

Niewiedza dawniej i dziś

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu uzależnienie od alkoholu było postrzegane wyłącznie jako brak silnej woli lub moralne zepsucie. Alkoholik kojarzył się z „żulem spod sklepu” albo z wujkiem, który po imieninach spał na ławce. Nie istniała wtedy wiedza o chorobie alkoholowej jako o poważnym zaburzeniu psychicznym i biologicznym. Nie mówiło się o dziedziczeniu wzorców picia, o roli traumy, mechanizmach uzależnienia, o dopaminie czy o uzależnieniu emocjonalnym.

Dziś wiemy, że alkoholizm to choroba mózgu, emocji i relacji – ale świadomość społeczna wciąż jest rozproszona. Nadal dominuje mit: „sam sobie winien”, „wystarczy przestać pić”. I choć wiedza naukowa jest dostępna, to społeczna hipokryzja wobec alkoholu – wspieranego przez gospodarkę, kulturę i politykę – pozostaje ogromna.

Dlaczego alkohol ma się tak dobrze?

1. Skarb Państwa – alkohol to gigantyczne źródło dochodu

Państwo polskie czerpie ogromne zyski z akcyzy i podatków nakładanych na produkcję i sprzedaż alkoholu.

W 2024 roku wpływy z akcyzy alkoholowej przekroczyły ponad 15 miliardów złotych.

Do tego dochodzą podatki VAT, dochodowe i opłaty koncesyjne.

Dla porównania: państwo wydaje kilkukrotnie mniej na leczenie chorób spowodowanych alkoholem, niż zarabia na jego sprzedaży.
To klasyczny paradoks systemowy: rząd zarabia na tym, co niszczy zdrowie obywateli.

Trudno więc oczekiwać, że politycy wprowadzą realne ograniczenia w sprzedaży czy reklamie alkoholu, skoro wpływy z akcyzy są jednym z filarów budżetu. Alkohol staje się więc narzędziem ekonomicznym, a nie problemem zdrowotnym.

2. Przemysł farmaceutyczny – pośredni beneficjent

Alkohol to nie tylko butelka wódki – to lawina skutków ubocznych, które generują ogromne zyski w innych branżach.
Uzależnienie od alkoholu prowadzi do:

depresji i stanów lękowych (leki psychotropowe),

zaburzeń snu (środki nasenne i uspokajające),

chorób wątroby, serca, trzustki (leki hepatoprotekcyjne, kardiologiczne, gastroenterologiczne),

uszkodzeń nerwowych (preparaty witaminowe, neurologiczne).

Każdy uzależniony, który „funkcjonuje” w społeczeństwie, to w praktyce stały klient apteki.
Wielu z nich łączy leki z alkoholem, tworząc mieszankę jeszcze bardziej niszczącą organizm – ale ekonomicznie „opłacalną” dla systemu.

3. Przemysł medyczny i terapeutyczny – pomoc czy biznes?

Rosnąca liczba uzależnionych to także rozwój branży leczniczej. Powstają nowe ośrodki terapii uzależnień:

państwowe (NFZ) – często przeciążone, z długimi kolejkami i ograniczonym czasem terapii,

prywatne – oferujące szybkie przyjęcia, ale za wysokie kwoty, często 6–12 tysięcy zł za turnus.

Nie brakuje też ośrodków „pseudo-terapeutycznych”, które zamiast realnej terapii oferują „detoks z luksusem” – bez głębokiej pracy nad przyczynami uzależnienia.
W efekcie leczenie staje się towarem, a alkoholik – klientem systemu.

Oczywiście istnieje wielu wspaniałych terapeutów i ośrodków, które ratują życie, ale nie można ignorować faktu, że choroba uzależnienia napędza gospodarkę w sposób, o którym rzadko się mówi.

Dlaczego alkohol nie ma ostrzeżeń jak papierosy?

Na paczce papierosów znajdziesz drastyczne ostrzeżenia i zdjęcia skutków palenia.
Na butelce wódki – elegancką etykietę, błyszczący design i hasła o „tradycji” i „smaku”.

Dlaczego? Bo alkohol to produkt kulturowo i ekonomicznie chroniony.
Gdyby na butelkach widniały napisy:

> „Alkohol powoduje nowotwory, depresję i rozpad rodzin”
„Picie w ciąży uszkadza mózg twojego dziecka”
„Alkohol zabija 10 tysięcy Polaków rocznie”

– sprzedaż spadłaby dramatycznie, a z nią wpływy budżetowe.
Dlatego państwo milczy, a reklama krzyczy: „Pij odpowiedzialnie”, czyli... pij dalej, byle z umiarem.

Polityka i przykład z góry

To, co dzieje się w Sejmie, to symbol społecznej obłudy.
W miejscu, gdzie stanowione są prawa, alkohol jest dostępny bez ograniczeń.
W praktyce Sejm jest jedynym zakładem pracy w Polsce, gdzie picie alkoholu w godzinach pracy nie grozi zwolnieniem.

Jak więc społeczeństwo ma traktować poważnie apele o trzeźwość, skoro ci, którzy powinni dawać przykład, sami sięgają po kieliszek?
Jak młody człowiek ma zrozumieć zagrożenie, skoro widzi, że elity piją „dla relaksu”, a reklamy przedstawiają alkohol jako symbol sukcesu i prestiżu?

Społeczna cena alkoholowego systemu

Za każdym miliardem wpływów z akcyzy stoi:

rozbita rodzina,

dziecko z syndromem DDA,

kobieta ofiara przemocy,

zniszczona psychika,

i tysiące ludzi, którzy umierają, zanim ktokolwiek ich zrozumie.

To cena, której nie widać w budżetach, ale którą społeczeństwo płaci każdego dnia.
Nie tylko w pieniądzach, ale w cierpieniu, samotności i rozpadzie więzi.

Podsumowanie

Dopóki alkohol będzie postrzegany jako element kultury, a nie zagrożenie zdrowia publicznego, dopóty system będzie trwał.
Bo na alkoholizmie zarabiają wszyscy – oprócz tych, którzy piją i ich rodzin

Cena za zmiany– Ale jeśli odejdę od męża, będę musiała przeprowadzić się do mamy, bo mieszkanie jest jego, na niego zapi...
05/11/2025

Cena za zmiany

– Ale jeśli odejdę od męża, będę musiała przeprowadzić się do mamy, bo mieszkanie jest jego, na niego zapisane.
– Tak.

– A jeśli pójdę do psychologa, będę musiała oszczędzać na czymś innym.
– Tak.

– Jeśli zmienię pracę, będzie trudno – nowi ludzie, okres adaptacji, większe wymagania.
– Tak.

– Jeśli założę rodzinę, będę mieć mniej czasu na pracę.
– Tak.

– Jeśli kupię akcje, podejmę ryzyko straty, a do tego zapłacę podatek i prowizję maklerowi.
– Tak.

– Jeśli kupię samochód, będę musiała go utrzymywać i serwisować.
– Tak.

– Jeśli przestanę rozmawiać ze znajomą, obrazi się i będę musiała zmierzyć się z nieprzyjemnym poczuciem winy.
– Tak.

Za każdą zmianę płacimy swoją cenę – pieniędzmi, czasem, wysiłkiem, utratą wygody albo korzyści.
Jeśli nie jesteśmy gotowi zapłacić, warto zrezygnować z pomysłu zmian.

Bo każda zmiana ma swoją wartość, a rozwój bez kosztów nie istnieje. Zawsze coś oddajemy w zamian.

Można spojrzeć na to z drugiej strony:

Trwając w nielubianej pracy, płacimy za stabilność – za pewny dochód i za to, że nie musimy mierzyć się ze swoimi lękami i niepewnością.
Zostając w wypalonym związku, płacimy za dach nad głową i za czyjąś obecność przy codziennych obowiązkach.
Utrzymując kontakt z toksyczną osobą, płacimy za iluzję spokoju i możliwość dalej uważać się za „dobrą osobę”.

W życiu zawsze przychodzi moment, kiedy trzeba zdecydować: jaką cenę i za co jesteśmy gotowi zapłacić.
Co jest dla nas ważniejsze — wygoda czy prawdziwe życie?

Bo „darmowych zmian” – takich naprawdę bez kosztów – nie spotkałam jeszcze nigdy.

Nazywają nas „pokoleniem pomiędzy”.Jesteśmy ostatnimi dziećmi, które bawiły się na dworze, aż zapalały się latarnie,któr...
02/11/2025

Nazywają nas „pokoleniem pomiędzy”.
Jesteśmy ostatnimi dziećmi, które bawiły się na dworze, aż zapalały się latarnie,
których imiona niósł wiatr, gdy mamy wołały nas na kolację.
Jesteśmy dziećmi zdartych kolan, dźwięku sygnału w telefonie stacjonarnym i cichych niedziel.

Jesteśmy mostem.

Jesteśmy tymi, którzy przyszli na świat między rokiem 1955 a 1985.
Dorastaliśmy w świecie, który poruszał się z prędkością roweru, a nie łącza szerokopasmowego.

Wiedzieliśmy, czym jest nuda.
I właśnie w niej znajdowaliśmy magię.

Kiedy padał deszcz, nie mieliśmy tysiąca seriali do wyboru.
Siedzieliśmy na dywanie, słuchając trzasku płyty, zanim zaczęła grać muzyka.
Patrzyliśmy, jak krople deszczu ścigają się po szybie.
To była nasza „wysoka rozdzielczość”.

Nasze popołudnia ratowała piłka, kilku przyjaciół i kawałek chodnika.
Budowaliśmy fortece z koców i kartonowych pudeł.
Jeździliśmy na rowerach z wysokimi kierownicami i siedzeniami typu „banan”.
Kolana mieliśmy w plastrach, a serca – pełne historii.

Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które pamięta zapach kalki z ksero –
ten słodkawy, chemiczny aromat sprawdzianu lub zgody na wycieczkę.

Znaliśmy sztukę czekania.

Pisaliśmy listy – prawdziwe, na papierze, prawdziwym piórem.
Wylewaliśmy w nich serce, składaliśmy kartkę, zaklejaliśmy kopertę – i czekaliśmy.
Czasem kilka dni, czasem tygodni.
A kiedy odpowiedź nadchodziła, czytaliśmy ją dziesiątki razy,
zapamiętując każde słowo.

Rozmawialiśmy przez telefon przymocowany do ściany.
Przewód ciągnął się przez kuchnię, plącząc się wokół nóg.
Żeby pogadać z przyjacielem, trzeba było najpierw grzecznie zamienić parę słów z jego rodzicami.
Pamiętaliśmy numery telefonów – sekretny katalog naszego towarzyskiego życia, wyryty w pamięci.

Jesteśmy pokoleniem, które tworzyło muzykę.
Siedzieliśmy godzinami przy radiu,
palec wisiał nad przyciskami „Record” i „Play”,
czekając na ulubioną piosenkę – byleby prezenter nie mówił na wstępie.
Ta kaseta była dziełem sztuki.
Była wyznaniem miłości.

Dorastaliśmy w świecie zaufania, nie haseł.

Znaliśmy naszych sąsiadów.
Przyjaciele nie pisali „jestem już pod domem”. Dzwonili do drzwi.
Stali na ganku i wołali cię po imieniu.
Drzwi często pozostawały niezamknięte.

Dorastaliśmy w świecie, w którym porażka była czymś normalnym,
a nuda – tylko pauzą przed nowym pomysłem.
W świecie, w którym rzeczy mogły się zepsuć – i były naprawiane.
Nie wyrzucaliśmy, naprawialiśmy.
Lutowaliśmy tostery, cerowaliśmy dżinsy, naprawialiśmy relacje.

Byliśmy świadkami wielkiej zmiany.
Widzieliśmy, jak świat przechodzi z czerni i bieli do koloru.
Byliśmy pierwszymi, którzy grali w Pong i Atari.
Byliśmy nastolatkami, którzy po raz pierwszy usłyszeli trzask i pisk modemu
łączącego nas z nowym, niewidzialnym światem.

Uczyliśmy się pisać na klawiaturze,
ale wciąż mamy podpis, którego nauczyła nas babcia.
Wiemy, czym jest „chmura”,
ale nadal trzymamy pudełka ze zdjęciami,
na odwrocie których zapisane są daty – ręcznie, długopisem.

Patrzymy dziś na dzieci,
na ich twarze oświetlone ekranami,
i po cichu zastanawiamy się,
co utracili, zdobywając to wszystko.

Jesteśmy pokoleniem prawdziwych rozmów,
kuchennych stołów pachnących kawą i dymem papierosowym,
dalekich rozmów z budki telefonicznej,
z kieszeniami pełnymi monet.

Jesteśmy pokoleniem, które zrozumiało,
że szczęście to nie filtr, lecz uczucie.
Że więź to nie sygnał Wi-Fi,
ale spojrzenie w oczy.
Że wspomnienia nie są przechowywane na serwerze,
lecz w nas samych.

Świat stał się szybszy. Jaśniejszy. Głośniejszy.
I czasem – chłodniejszy.

Ale my nosimy w sobie ciszę.
Jesteśmy mostem między wczoraj a dziś.
Jesteśmy tłumaczami czasu.

Może ktoś patrzy na nas i widzi przeszłość.
Ale my jesteśmy kotwicami.
Tymi, którzy pamiętają po co.

Przeszłość nie była lepsza. Nie była doskonała.
Ale była prawdziwa. Namacalna. Ludzka.

I to jest wspomnienie, o które warto walczyć.

„Dorosłe dzieci alkoholików (DDA) – gdy trauma dzieciństwa nie odpuszcza”O schematach wyniesionych z domu i ich wpływie ...
01/11/2025

„Dorosłe dzieci alkoholików (DDA) – gdy trauma dzieciństwa nie odpuszcza”

O schematach wyniesionych z domu i ich wpływie na dorosłe życie

Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) to osoby, które dorastały w rodzinach, gdzie jedno lub oboje rodziców nadużywało alkoholu. Choć z zewnątrz wydają się często silne, samodzielne i odpowiedzialne, wewnątrz noszą głęboki ból, lęk i poczucie wstydu. Dzieciństwo w takim domu to codzienna niepewność, chaos emocjonalny i brak bezpiecznej więzi. Te doświadczenia nie kończą się wraz z osiągnięciem pełnoletności – one zostają w człowieku i kształtują całe jego dorosłe życie.

DDA – kim są naprawdę?

Dorosłe dzieci alkoholików często noszą w sobie dwa światy – ten zewnętrzny, w którym próbują „mieć wszystko pod kontrolą”, i ten wewnętrzny, w którym czują pustkę, wstyd i lęk.
W dzieciństwie nauczyły się przetrwać. W dorosłości często nie wiedzą, jak żyć.

Nie chodzi tylko o wspomnienia, ale o schematy emocjonalne i poznawcze, które wdrukowały się w psychikę. Schemat to nieświadomy sposób myślenia, odczuwania i reagowania, który powtarza się w dorosłych relacjach – nawet jeśli człowiek bardzo chce, by było inaczej.

Najczęstsze schematy DDA

1. Kontrola i perfekcjonizm
W domu alkoholowym panował chaos. Dziecko nauczyło się, że tylko całkowita kontrola może dać mu poczucie bezpieczeństwa. W dorosłości objawia się to nadmiernym dążeniem do perfekcji, nieumiejętnością odpuszczania i lękiem przed błędami.

> Przykład: Anna, 36 lat, menedżerka. Zawsze pierwsza w pracy, zawsze przygotowana. W środku jednak czuje, że „zaraz coś zawali”. Nie potrafi odpocząć, bo wtedy ogarnia ją poczucie winy. „Jak nie działam – to jakbym nie istniała”.

2. Ratownik i odpowiedzialność za wszystkich
Dziecko alkoholika często stawało się „dorosłym w miniaturze” – opiekowało się młodszym rodzeństwem, pilnowało ojca, uspokajało matkę. Dorosły DDA nadal czuje się odpowiedzialny za emocje innych, bojąc się odmówić czy postawić granicę.

> Przykład: Michał, 42 lata, żonaty, troje dzieci. „Nie umiem powiedzieć nie. Pomagam wszystkim – rodzicom, teściom, kolegom z pracy. A wieczorem czuję się pusty i wściekły. Jakbym znów był tym chłopcem, który musi ratować pijanego ojca”.

3. Lęk przed bliskością i odrzuceniem
Bliskość w dzieciństwie często oznaczała ból, zawód lub przemoc. W dorosłym życiu DDA pragnie relacji, ale jednocześnie się jej boi. Związek staje się źródłem napięcia – raz przyciąga, raz odpycha.

> Przykład: Kasia, 29 lat, związek po raz piąty. „Kiedy ktoś mnie kocha, uciekam. Kiedy mnie zostawia, czuję się jak mała dziewczynka, która znów została sama w pokoju i czeka, aż mama wróci z baru”

4. Zaniżone poczucie własnej wartości
Dorosłe dzieci alkoholików często dorastały w atmosferze krytyki, obojętności lub przemocy. Nauczyły się, że ich uczucia nie mają znaczenia. W efekcie w dorosłości trudno im wierzyć, że są coś warte.

> Przykład: Paweł, 38 lat. „Zawsze czuję, że inni są lepsi. W pracy boję się zabrać głos, w relacji z partnerką – że mnie zostawi. Nie umiem uwierzyć, że ktoś może mnie naprawdę chcieć”.

5. Lojalność wobec toksycznych rodziców
DDA często nieświadomie bronią rodzica alkoholika, tłumacząc jego zachowania („miał ciężko”, „nie wiedział, co robi”). W ten sposób utrzymują więź z przeszłością, która blokuje ich emocjonalne uzdrowienie.

> Przykład: Agnieszka, 45 lat. „Nie potrafię się zdystansować od mamy. Choć dalej pije, ja ciągle jeżdżę, sprzątam, tłumaczę. Czuję, że muszę, bo kto inny się nią zajmie?”.

Jak trauma dzieciństwa wpływa na dorosłe życie

W relacjach: brak zaufania, trudności z komunikacją, potrzeba kontroli, lęk przed bliskością.

W pracy: perfekcjonizm, nadmierna odpowiedzialność, syndrom oszusta, unikanie konfliktów.

W emocjach: tłumienie uczuć, lęk, chroniczny stres, poczucie winy i wstydu.

W duchowości: pustka, brak sensu, trudność z wiarą w siebie i innych ludzi.

Wielu DDA nosi w sobie zdanie: „Nie wolno mi potrzebować, nie wolno mi czuć”. To przekonanie, które w dzieciństwie pomagało przetrwać, w dorosłości staje się więzieniem.

Droga do uzdrowienia

1. Uznanie prawdy o przeszłości – bez obwiniania, ale z pełną świadomością, że to, co się działo, miało wpływ.

2. Terapia DDA lub grupy wsparcia – bezpieczne miejsce, by uczyć się odróżniać przeszłość od teraźniejszości.

3. Praca nad emocjami – nauka rozpoznawania, nazywania i wyrażania uczuć.

4. Budowanie nowych schematów – zdrowe granice, samoakceptacja, zaufanie do ludzi.

5. Przebaczenie sobie – zrozumienie, że przetrwanie w domu alkoholowym było formą odwagi.

Światło w tunelu – przykłady przemiany

Ewa, 40 lat, po 2 latach terapii DDA:

> „Zrozumiałam, że nie muszę być zawsze silna. Mam prawo do słabości, do płaczu, do błędu. Uczę się ufać ludziom, a przede wszystkim – sobie.”

Tomek, 35 lat, uczestnik grupy DDA:

> „Całe życie byłem jak automat – praca, obowiązki, zero emocji. Dopiero na terapii zrozumiałem, że to nie wina we mnie, tylko w historii, z której pochodzę. Teraz zaczynam naprawdę żyć.”

Dorosłe dzieci alkoholików to pokolenie ludzi, którzy nauczyli się przetrwania, ale teraz uczą się życia.
Trauma dzieciństwa nie znika sama – ale może zostać przepracowana.
Świadomość, terapia i wspólnota pozwalają zamienić dawny ból w siłę.
Bo choć dzieciństwo było trudne, dorosłość może być wolna.

Lekarz z przychodni okazał się wyjątkowo… dziwny. Gdy wszedł do pokoju, zamiast podejść do chorego, od razu podszedł do ...
31/10/2025

Lekarz z przychodni okazał się wyjątkowo… dziwny. Gdy wszedł do pokoju, zamiast podejść do chorego, od razu podszedł do okna, rozsunął szeroko zasłony i z zachwytem powiedział:
— Cóż za widok! Jak pięknie u państwa za oknem...

— Panie doktorze, ja chyba umieram… — jęknął z łóżka Wiktor, próbując zwrócić na siebie uwagę.

— Daj pan spokój, — odpowiedział lekarz beztrosko, nawet się nie odwracając. — Czy można umierać, gdy za oknem taka cudowna jesień?

— Cudowna, pan mówi? — wychrypiał chory. — Całą noc lało, a na ulicy błoto po kostki…

— „Jesienny czas, czarowniejszy od wiosny…” — zanucił lekarz pod nosem, po czym wreszcie odwrócił się do chorego. Spojrzał na niego uważnie i zapytał:
— A więc troszeczkę się pan rozchorował?

— Ja umieram! — krzyknął z oburzeniem Wiktor. — Naprawdę źle się czuję!

— Nie, nie, panie Wiktorze, niech pan nawet o tym nie myśli. — Lekarz usiadł spokojnie na krześle. — No dobrze, proszę konkretnie: na co pan się skarży?

— Wysoka gorączka, głowa pęka, kaszel i totalne osłabienie, — wyliczył z ulgą pacjent.

— Osłabienie, powiada pan? — zamyślił się lekarz. — Fizyczne czy duchowe?

— Słucham?! — Wiktor spojrzał na niego zdezorientowany.

— Pytam, jak się pan trzyma na duchu? Czy przypadkiem dusza też nie osłabła od tej temperatury?

— Panie doktorze, co to za pytania? — zdenerwował się chory.

— Dobrze, inaczej zapytam, — uśmiechnął się lekarz. — Kiedy ostatnio słuchał pan dobrej muzyki?

— Jakiej znowu muzyki?! — Wiktor był coraz bardziej zaniepokojony.

— Klasycznej, oczywiście! Mozarta, Beethovena, a może Czajkowskiego?

— Masha! — zawołał zrozpaczony w stronę drugiego pokoju. — Ty naprawdę wezwałaś lekarza, czy jakiegoś artystę?!

W drzwiach pojawiła się głowa jego żony.
— A co się dzieje?

Lekarz roześmiał się serdecznie.
— Spokojnie, pani Masho, mąż po prostu uznał, że zwariowałem. Proszę powiedzieć, dawno byli państwo w teatrze?

— W teatrze? — powtórzyła zdezorientowana kobieta. — My? Nie pamiętam już, kiedy.

— No to koniecznie musicie pójść. Do teatru albo do filharmonii! Dusza pańskiego męża błaga o kulturę!

— Ale mój mąż naprawdę choruje! — zaprotestowała.

— Wiem, wiem, — przytaknął lekarz. — Proszę mi tylko powiedzieć, czy według pani za oknem jest ładny widok?

Masha wzruszyła ramionami.
— Cóż, z jednej strony tak, ale z drugiej...

— Zostawmy tę drugą stronę, — przerwał jej z uśmiechem. — Patrzmy tylko tam, gdzie ładnie.

— Panie doktorze, czy pan w ogóle zamierza mnie leczyć?! — warknął Wiktor.

— Oczywiście! — lekarz klasnął w dłonie. — Otwieramy buzię, proszę powiedzieć „a”.

Pacjent z ulgą spełnił polecenie.

— Piękne „a” — pochwalił lekarz. — Czysta nuta „do”, choć z lekką chrypką. Gardło podrażnione, nic poważnego. A temperatura?

— Trzydzieści siedem i siedem, — szybko odpowiedziała żona.

— W porządku. Proszę jeszcze raz, ale teraz nuta „si” — jak tenor!

— Co?! — Wiktor aż usiadł. — Pan sobie żarty robi?! Ja nie jestem śpiewakiem, tylko pacjentem!

— Panie Wiktorze, pan nie jest chory. — Lekarz zaśmiał się lekko. — Pan po prostu ma rozstrojone struny duszy. Jesień panu nie odpowiada, prawda? A przecież nasz Mickiewicz właśnie jesienią pisał najpiękniejsze wersy! Czy macie w domu gitarę?

— Mamy, — odpowiedziała z wahaniem Masha. — Nasz syn trochę gra.

— Proszę ją przynieść! — rozkazał lekarz.

— Po co nam gitara?! — jęknął Wiktor.

— Bo ja jestem lekarzem od duszy, — odparł spokojnie. — Trzeba nastroić człowieka jak instrument.

Wziął gitarę, naciągnął dwie struny i głębokim barytonem zaśpiewał:
— „Już przekwitły dawno chryzantemy w ogrodzie…”

Śpiewał tak pięknie, że Wiktor i Masha zaniemówili z wrażenia. Gdy skończył, westchnęli jednocześnie:
— Cudownie… lepiej niż w telewizji!

— A widzicie, — uśmiechnął się lekarz. — Teraz proszę powiedzieć, boli jeszcze głowa?

— Nie… — zdziwił się Wiktor. — Jak ręką odjął.

— No właśnie. Struny duszy trzeba codziennie stroić — muzyką, pięknem i rozmową o dobrych rzeczach. — Lekarz zapisał kilka leków „dla porządku”, podszedł znów do okna, zachwycił się jesiennym światłem i wyszedł, nie żegnając się.

Przez chwilę w pokoju panowała cisza. Potem Wiktor wstał z łóżka, podszedł do okna i powiedział:
— Rzeczywiście… piękny widok. Powiemy Saszce, żeby częściej ćwiczył na gitarze — może i nas wyleczy, gdy zachorujemy.

— Powiemy, — uśmiechnęła się Masha, opierając głowę na jego ramieniu. — Wiesz, naprawdę jakoś lżej na sercu.

— I mnie też, — odpowiedział Wiktor. — Kto by pomyślał… lekarz od strun duszy. Ciekawe, czy wielu takich jeszcze istnieje.

„Trzeźwość to nie tylko niepicie” – jak wygląda prawdziwe zdrowienieWielu ludzi – zarówno uzależnionych, jak i ich blisk...
30/10/2025

„Trzeźwość to nie tylko niepicie” – jak wygląda prawdziwe zdrowienie

Wielu ludzi – zarówno uzależnionych, jak i ich bliskich – myli pojęcie trzeźwości z abstynencją. Uważają, że jeśli ktoś przestał pić, to znaczy, że wyzdrowiał. Jednak każdy, kto przeszedł przez proces leczenia uzależnienia, wie, że to dopiero początek drogi.
Niepicie to zatrzymanie destrukcji. Trzeźwość – to odbudowa człowieka.

🔹 Abstynencja – zatrzymanie objawu

Abstynencja jest pierwszym i niezbędnym krokiem. Bez niej nie ma mowy o zdrowieniu. Ale sama w sobie nie oznacza przemiany. To tak, jakby ktoś przestał krwawić, ale nie oczyścił rany – z zewnątrz wygląda lepiej, lecz wewnątrz wciąż toczy się choroba.

Osoba utrzymująca samą abstynencję często:

czuje pustkę i napięcie,

wciąż reaguje złością, lękiem, żalem,

szuka zastępczych przyjemności (np. kompulsywne zakupy, jedzenie, seks, gry),

nie potrafi tworzyć zdrowych relacji,

nadal żyje w iluzjach, tylko bez substancji.

Przykład:
Marek, 42 lata, przestał pić po wypadku samochodowym. Od trzech lat nie tknął alkoholu, ale jego życie wciąż jest pełne złości i frustracji. Kłóci się z żoną, obwinia wszystkich za swoje niepowodzenia, w pracy wybucha. Mówi: „Nie piję, więc jestem trzeźwy”. Ale prawda jest inna – Marek jest suchy, nie trzeźwy. Nie pije, ale jego umysł wciąż funkcjonuje po staremu.

🔹 Trzeźwość – głęboka przemiana

Trzeźwość to proces, który sięga znacznie głębiej niż odstawienie alkoholu.
To zmiana myślenia, emocji, relacji, wartości i sensu życia.

Człowiek naprawdę trzeźwiejący:

uczy się rozpoznawać swoje emocje i potrzeby,

bierze odpowiedzialność za swoje decyzje,

uczy się wybaczać sobie i innym,

staje się autentyczny – przestaje udawać, że wszystko jest w porządku,

odnajduje duchowość, czyli kontakt z czymś większym niż on sam – Bogiem, przyrodą, sensem, wspólnotą, miłością.

Przykład:
Ewa, 38 lat, alkoholiczka po kilku terapiach, w końcu zrozumiała, że nie chodzi o samo niepicie. Zaczęła pracować nad sobą – codzienny dziennik wdzięczności, spotkania AA, terapia. Po latach przyznała: „Najtrudniejsze było nauczyć się żyć ze sobą trzeźwo. Bo kiedy przestałam pić, zostałam sam na sam z prawdą o sobie. Ale to właśnie wtedy zaczęło się moje prawdziwe zdrowienie.”

🔹 Trzeźwość jako styl życia

Prawdziwa trzeźwość to nie stan – to proces i sposób życia.
To codzienna praktyka, która wymaga:

pokory – by przyznać, że jestem tylko człowiekiem,

uczciwości – by patrzeć na siebie bez iluzji,

wdzięczności – by doceniać to, co mam dziś,

działania – bo trzeźwość wymaga aktywności, nie tylko chęci.

Człowiek trzeźwy nie ucieka już w substancje ani w iluzje. Nie tłumi emocji – uczy się je przeżywać. Nie buduje zbroi – pozwala sobie być wrażliwym. Zaczyna odkrywać, że życie może mieć sens nawet bez „podpórek”.

🔹 Duchowy wymiar zdrowienia

Wielu uzależnionych w pewnym momencie mówi:

> „Nie piję, ale brakuje mi czegoś w środku.”

To „coś” to brak kontaktu ze sobą i ze światem wartości. Dlatego zdrowienie zawsze ma wymiar duchowy – niezależnie od religii. Chodzi o odnowienie więzi z tym, co daje sens: miłość, wspólnota, nadzieja, prawda.

Przykład:
Tomasz, 50 lat, alkoholik w trzeźwości od 10 lat, mówi: „Na początku chciałem tylko przestać pić. Dziś wiem, że Bóg zabrał mi alkohol, żebym mógł się spotkać z samym sobą. Nie szukam już wódki, żeby znieść życie – szukam życia, które ma sens.”

🔹 Znaki prawdziwego zdrowienia

Oto jak można rozpoznać, że ktoś naprawdę trzeźwieje:

1. Nie szuka winnych – bierze odpowiedzialność.

2. Nie ucieka przed emocjami – potrafi płakać, mówić o bólu.

3. Nie potrzebuje ciągle mieć racji – uczy się pokory.

4. Nie żyje przeszłością – akceptuje to, co było, i idzie dalej.

5. Nie szuka natychmiastowej ulgi – potrafi czekać, pracować, ufać.

6. Nie potrzebuje grać bohatera ani ofiary – jest sobą.

Niepicie to dopiero pierwszy krok.
Prawdziwa trzeźwość to odrodzenie – powrót do życia, które ma sens, głębię i prawdę.
To spotkanie z samym sobą – nie z rolą, nie z maską, lecz z człowiekiem, który był przez lata zagłuszany butelką.

> Trzeźwość to nie kara. To wolność.
Wolność od alkoholu, ale też od kłamstwa, lęku i samotności.

Adres

Staszica 5
Zgorzelec
59-900

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet Psychologiczny i Psychoterapii Uzależnień "Poza Schematem" umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram